
Palmiarnia w Wałbrzychu
Do palmiarni w Wałbrzychu wybraliśmy się z dzieckiem. Byliśmy pewni, że dla trzylatki znajdzie się tu trochę atrakcji, coś co wywoła podziw i zainteresowanie. Najmocniejszy punkt zwiedzania zostawiliśmy na koniec. Zaczynamy od kupna biletów - dostajemy dwa, mała wchodzi za darmo, bo maluchy do 4 lat nie płacą.
Palmiarnia w Wałbrzychu – historia
Wałbrzyska Palmiarnia, wpisana do rejestru zabytków, należy do najstarszych tego typu obiektów w Polsce i jako jedyna zachowała oryginalny historyczny wygląd. Zbudowana niedaleko Zamku Książ w Lubiechowie, dzisiejszej dzielnicy Wałbrzycha, w latach 1911-1913 na zlecenie Henryka XV von Pless miała dostarczać świeżych warzyw i owoców dla rodziny Hochbergów. Ale mówi się, że prawdziwy powód jej powstania to hodowla białych róż - ulubionych kwiatów małżonki księcia Henryka, księżnej Daisy von Pless. Przewidziano też funkcję turystyczną, bo za sprawą rozwijającej się sieci kolejowej rozkwitała już w regionie turystyka.
Kolej dostarczyła niezwykły materiał na potrzeby budowy – wulkaniczną skałę z Etny. Z kilku wagonów wulkanicznego tufu utworzono sztuczne skały, groty i tunele. Cały zespół ogrodowy z cieplarnią, szklarniami, kotłownią budynkami gospodarczymi i ogrodami zajmował 1900m2. Jak na tamte czasy było to bardzo kosztowne przedsięwzięcie z gigantycznym budżetem 7 milionów ówczesnych marek.
To, ile jeden z najbogatszych ludzi w Europie wydał wówczas na całe przedsięwzięcie, łatwiej będzie zrozumieć, gdy dowiemy się, za ile przedstawiciele rodziny sprzedali pałac w Berlinie kilka lat wcześniej.
Co zobaczymy w Palmiarni?
Wróćmy do zwiedzania, bo już przy wejściu na teren kompleksu warto zwrócić uwagę na zabytkową żelazną bramę z ciekawą historią. Jak pisze Artur Szałkowski w "Sekretach Wałbrzycha":
- Zostały przywiezione do Książa w 1907 roku i ustawione w parku obok zamku. Wcześniej obie bramy stanowiły główne elementy ogrodzenia pałacu Hochbergów w Berlinie. Sprzedali go w 1907 roku za 2,35 mln marek. Po 1919 roku były pałac Hochbergów w stolicy Niemiec stał się siedzibą prezydenta Rzeszy.
Za główną bramą prowadzącą do ogrodów otwiera się inny świat. Zdziwi się ten, kto w głowie ma obraz Wałbrzycha – Mordoru, jaki dawno temu wykreowały media. Trzeba przyznać, że obraz mocno przekoloryzowany, ale nie zmyślony. Zatem za bramą, kilka kroków dalej robi się cicho. Nie dociera tu hałas z najruchliwszej drogi prowadzącej do miasta.

Alejka prowadzi nas do głównego obiektu. Duża metalowo-szklana budowla ma 15 metrów wysokości. Na dachu zainstalowano małą galeryjkę widokową, do której prowadzi zewnętrzna drabinka.
Otwieramy drzwi i wchodzimy prosto do tropikalnego lasu. Sadzawkę pośrodku obrastają egzotyczne rośliny, w powietrzu czuć przyjemną wilgoć. Rosną tu takie okazy jak Daktylowiec Kanaryjski, Waszyngtonia Nitkowata i wiele innych, ale to temat dla znawców. W szklarniach kompleksu rośnie ponad 250 gatunków roślin z całego świata, rośliny cytrusowe z basenu morza Śródziemnego, bambusy, eukaliptusy, kaktusy i róże - ulubione kwiaty Księżnej Daisy.

Stąd idziemy zielonym korytarzem w prawo. Po skalnych ścianach, zbudowanych z wulkanicznego tufu z Sycylii, sączy się woda nawadniająca rośliny i porosty. W skałach ukryte są tunele i groty, czasem schodki prowadzą na górę skałki, dla dzieci to niezwykła atrakcja. Przy odpowiednim ustawieniu aparatu fotograficznego można złapać kadr niczym z tropikalnej wyspy. Tunele cieszą się popularnością, na selfie przed grotą czeka kolejka. Słyszymy, że język polski w tym momencie jest w mniejszości. Niemiecki, ukraiński, angielski i jakiś dziwny nierozpoznawalny.


Przechodzimy do kaktusów, po drodze mijając owocujące drzewka cytrusowe, które trzylatce sprawiają wielką radość. Nic nie dotykamy, chociaż mandarynki wyglądają obiecująco.
W wałbrzyskiej palmiarni spotkamy też zwierzęta
Małe dzieci może nie pamiętają najsłynniejszego lemura na świecie ale młodzież i dorośli owszem. W wałbrzyskiej palmiarni w specjalnej wolierze żyją lemury, ale nie są to podwładni samozwańczego króla Juliana. Lemury do Wałbrzycha trafiły z Czech.
Zainteresowanie wśród dzieciaków budzą również żółwie w sadzawce. Jest ich kilka, są zadziwiająco aktywne. Wcześniej widzieliśmy białe pawie, ale tak krzyczały, że nasza mała podróżniczka się zaniepokoiła. Zwierzątek w Palmiarni ma być więcej i może być hit dla pewnej grupy wiekowej, zostawmy to na koniec.

Stała wystawa drzewek bonsai
Jeśli wiesz co to jest Saikei i do czego służy mame, to do wałbrzyskiej Palmiarni przyjechałeś pewnie z powodu bonsai. Innym też spodoba się widok miniaturowych drzewek.
Miniaturowy las na wysokości stołowego blatu o każdej porze roku wygląda inaczej. W maju mieliśmy szczęście zobaczyć jak kilka drzewek pokryło się kwiatami. Trudno uwierzyć, że niektóre okazy mogą mieć nawet kilkadziesiąt lat. Wyhodowanie takiego dojrzałego drzewka bonsai wymaga odpowiednich warunków oraz sporego doświadczenia i wiedzy. To bardzo trudna sztuka, której prawdziwe efekty przychodzą po wielu latach.

W tym miejscu musieliśmy przyspieszyć naszą wędrówkę po Palmiarni. Iga, nasza trzyletnia córka, zaczęła się niecierpliwić. Większe wrażenie niż bonsai zrobiło na niej duże akwarium z rybami i żółwie w sadzawce pod skałą, niż miniaturowe drzewka.

Kawiarenka w tropikach
Najmocniejszy punkt tej wyprawy, dla dziecka, był już blisko. Zwiedzanie cieplarni zajęło nam około 2 godzin. Przeszliśmy tylko trasę pod szklarniami a przed nami jeszcze trochę atrakcji. W oczach naszej najmłodszej towarzyszki widać było już lody z malinami.
Po okrążeniu trasy wychodzimy w punkcie startowym pod palmami. Stąd widać kawiarenkę i ukryte w roślinnościach miejsca dla gości.
Nad filiżanką kawy jest chwila do namysłu, okoliczności sprzyjają. Sięgam pamięcią głęboko wstecz i przypomina mi się widok tej samej palmiarni. Dokładnie tak jak by nic się nie zmieniło od 20 - 30 lat?

Co dalej z wałbrzyską palmiarnią?
W 2012 roku, kiedy miasto Wałbrzych przejmowało Palmiarnię od Agencji Nieruchomości Rolnych, był to obiekt mocno deficytowy. Większość podobnych obiektów w Polsce wymagała stałych dopłat. Połączenie wejściówek do Zamku Książ i Palmiarni wystarczyło, żeby zwiększyć liczbę turystów z 30 tys. rocznie do 93 tys. odwiedzających rocznie, jak czytamy na stronach Gazety Wrocławskiej (informacje z 2013 roku) (https://gazetawroclawska.pl/walbrzych-przejal-palmiarnie-i-teraz-odwiedzaja-ja-tysiace-osob/ar/954170).
W Palmiarni systematycznie coś się remontuje. Kosztowną kotłownię węglową zastąpiły nowoczesne pompy ciepła, trwa remont szklarni wyłączonych z ruchu turystycznego ze względu na zły stan techniczny. Powstanie strefa relaksu na wewnętrznym dziedzińcu. Do wyremontowanych szklarni mają wprowadzić się lemury. W maju 2019 roku zobaczymy nową odsłonę tego ponad stuletniego obiektu. Wałbrzyski obiekt niewątpliwie trafi na listę ciekawych atrakcji turystycznych w Polsce.
Dobra rada na koniec
Kto ma w planach zobaczyć Zamek Książ i Palmiarnię podczas wizyty w Wałbrzychu, niech zacznie od Palmiarni. Bilet łączony upoważnia do zwiedzania obu atrakcji, można go kupić w kasie Zamku i Palmiarni, jednak kolejność ma znaczenie. Nagrodą będzie wielka radość, kiedy z biletem w ręku, kupionym bez trudu w Palmiarni, będziecie mijać gigantyczną kolejkę do kasy przy Zamku Książ. Kupując bilet łączony wychodzi taniej o kilka złotych na bilecie. Wróćcie wtedy na tę stronę „polajkować” wpis.
- Palmiarnia to znakomita atrakcja na każdą pogodę.
- Na płatnym parkingu przed bramą mieści się tylko kilkanaście aut.
- Na zwiedzanie wałbrzyskiej palmiarni musicie zarezerwować sobie minimum 45 minut.
- Godziny otwarcia: Kwiecień-Październik, pon. - pt. 9-17, sob. - niedz.9-18. Listopad-Marzec, pon. - pt. 10-15, sob. - niedz.10-16. Zamek i palmiarnia są ponadto nieczynne dla zwiedzających w dniach: - Nowy Rok - 01.01. - Pierwszy dzień Świąt Wielkanocnych (święta ruchome) - Dzień Wszystkich Świętych - 1.11. - Pierwszy dzień Świąt Bożego Narodzenia - 25.12.
- Lokalizacja / adres: 158, Wrocławska, Szczawienko, Wałbrzych, województwo dolnośląskie, 51-306, Polska
- Lokalizacja na mapie Sudetów: